środa, 12 czerwca 2013

Rinjani, czyli dogonić tragarza w japonkach

Wtorek, 11 czerwiec 2013

To była ciężka noc. Dobrze, że w namiocie pod śpiworem było nam ciepło, ale niestety przez twardą karimatę ciało od razu drętwiało i nie dało się długo leżeć w jednej pozycji. Ustawiliśmy budzik na 5:00, żeby zobaczyć wschód słońca. Obudziliśmy chyba cały camping alarmem, ale i tak nie chciało nam się jeszcze przez godzinę wychodzić z namiotu. Nasi porterowie już od rana smażyli dla nas naleśniki i gotowali wodę na herbatę. Wstaliśmy i poszliśmy podziwiać krajobraz – Rinjani, Lombok oraz widoczne w oddali wyspy Gili oraz górę Agung na Bali. O 7:00 poszliśmy do naszego campingu na śniadanie. Każdy dostał po naleśniku z bananem i kanapkę z dżemem ananasowym. Stwierdziliśmy, że ubieramy te same rzeczy, bo i tak zaraz będziemy mokrzy. Spakowaliśmy się i pożegnaliśmy ekipę. Na dół szliśmy z naszym porterem. Nadał on nam zabójcze tempo (ale jak można być gorszym od człowieka w japonkach!) dlatego dotrzymywaliśmy mu kroku. Zrobiliśmy tylko trzy przystanki na banana i ananasa. Cały czas się dziwiliśmy, jak udało nam się tęty wejść wczoraj. Idąc za porterem wyprzedziliśmy chyba wszystkich którzy wyszli przed nami. Cała trasa w dół zajęła nam 4 godziny z zegarkiem w ręce. Choć nie ukrywam, że była męcząca i wymagała dużej koncentracji, żeby dobrze stawiać stopę. Nogi nas chyba bardziej bolały jak szliśmy w dół niż w górę. Przy RTC czekał na nas samochód, który zawiózł nas do naszej agroturystyki. Tam napiliśmy się zasłużonego piwka, które od razu uderzyło do głowy. Przyszedł do nas organizator i zaczął wypytywać o nasze wrażenia. Potem zaczęliśmy rozmawiać o problemie zostawianych śmieci przez turystów (oficjalnie za śmiecenie jest kara 5 mln IDR, ale jak widać nie pomaga). Dobrze, że ludzie tu mają otwarte umysły i wiedzą, że coś należy zrobić z tym problemem. Powiedział nam o jego kilku pomysłach i pomógł zorganizowac nam nocleg w Bangsal. Mieliśmy okazję także porozmawiać z turystami, którzy następnego dnia mieli wyruszyć na  treking. Każdy nas wypytywał jak tam jest i czy jest zimno. Po lunchu – nasz ulubiony makaron - kierowca odwiózł nas do hotelu. Północ Lomboka wcale nie jest łądna. Jest tu bardzo brudno. Sklepiki i domy są też zaniedbane i brzydkie. Dodatkowo chyba co kilka kilometrów stoi meczet z którego na całe gardło krzyczą imamowie... Ale to tylko fragment wyspy, ciekawe jak jest na południu. W Bangsal nie ma co robić, a nawet jedni z turystów w restauracji ostrzegali nas, żeby lepiej nie wychodzić na miasto, bo jest brudno i niebezpiecznie. Dlatego resztę dnia spędziliśmy w naszym domku i pobliskiej restauracji. Pierwsze co zrobiłam to wskoczyłam pod prysznic, bo cała się kleiłam od potu (dwa dni bez prysznica to koszmar). W restauracji przy domku spotkaliśmy kolesia, który odbierał nas z portu. Wcześniej sprawdziłam, że wziął od nas 300.000 IDR za bilet wstępu do parku, a przecież mieliśmy go zawartego w cenie wycieczki. Czarek poszedł to wyjaśnić i po telefonie do biura tamten oddał nam pieniądze. Właściwie nie robił problemów, ale taka nauczka dla nas, żeby na rachunku mieć wszystko napisane co jest na broszurce, bo potem żądają uiszczenia opłat , które nie są wymienione na świstku. Na kolację spróbowaliśmy przysmaków z Sumatry (włąścicielka stamtąd pochodzi)– ostrej wołowiny i kurczaka z chilli. Czarek znowu płakał nad małymi porcjami.Zarezerwowaliśmy sobie też villę w Sanur (pierwsze co robię to umawiam się na masaż, bo pewnie będę mieć straszne zakwasy w nogach). I tak nam jakoś minął ten dzień wśród Gabryś i żab. Jutro ruszamy z powrotem na Bali i oddajemy się słodkiemu lenistwu.

P.S.  Jesli ktoś chce wybrać się na Rinjani to poniżej kilka informacji.
Bez względu na to co Wam będą mówić w biurach podróży, wycieczkę najlepiej kupić od prawdziwego biura Rinjani Trek Center. Jedno znajduje się w oczywiście w Senaru, ale można też bilet zakupić w Bangsal w restauracj, która współpracuje z RTC – Arnel. Najlepiej wcześniej zadzwonić do RTC i umówić się z organizatorem, który odbierze Was z portu.
Prawdziwe ceny to :
Program 3 dni/2 noce z wejściem na szczyt – 1.100.000 IDR
Program 3 dni/2 noce z noclegiem przy jeziorze (bez szczytu) – 1.000.000 IDR
Program nasz – 2dni/1 noc 900.000 IDR
Cena zawiera: namiot, śpiwór, karimatę, przewodnika, tragarza, jedzenie, napoje, transport, opłatę za wejście, nocleg w agroturystyce.
Biuro współpracuje z rządem i jest oficjalnym przedstawicielem.
Pracują w nim bracia Mr. Ari i Mr. Supar tel. 081 836 13 75, 081 757 19 711

Ważne informacje: zawsze trzeba prosić, żeby wszystko było napisane na rachunku. Orginalny rachunek powinien mieć wydrukowane na górze Rinjani Trek Centek albo Lombok Treking Center (to ta sama organizacja). Ceny są takie same przez cały rok, więc jak ktoś Wam będzie wmawiał, że jest drożej bo jest wysoki sezon, to kłamie. Polecamy!































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz