Tak jak obiecałam, opiszę naszą wycieczkę po plantacji kawy. Właściwie nie tylko kawy, bo takie plantacje są pełne przypraw i owoców.
Zacznijmy od tego, że mieliśmy uroczego przewodnika z wybitym palcem (grał w piłkę nożną). Prawie wszystkie rośliny jakie nam pokazywał kończyły się słowami: Now is not ready because it is green. When is red I take it I dry it untli is brown. I dotyczyło to kawy, kakaowca, i pieprzu.
Nauczyliśmy się rozróżniać kawę arabicę ( ma mniejsze liście) od zwykłej kawy roubusta (większe liście). Kawa to zielone ziarna, które jak są dojrzałe robią się czerwone. Wtedy plantatorzy zbierają ziarna, susza je aż staną się brązowe, potem ściagają drugą łupinkę (bo każdaa ma dwie łupinki), potem je prażą w żeliwnych naczyniach nad ogniem, tłuką tłuczkiem, przesiewają i wsypują do paczuszki. Wszytko jest wykonywane ręcznie i zajmuje sporo czasu - szczególnie ściąganie łupinek.
Ale pewnie bardziej Was interesuje jak powstaje najdroższa kawa na świecie. Najdroższa, bo jej filiżanka w restauracji w Europie może sięgać ok 100 euro, a kilogram kawy kupionej w sklepie to ok. 1 000 EUR. W czym tkwi tajemnica jej smaku? Otóż, na Bali żyją leśne koty zwane luwakami. Koty są roślinożerne i żerują w nocy. Luwaki zjadają ziarenka kawy, jak również inne owoce. Wszystko w ich żołądku się przetrawia i luwaki robią kupy gdzie popadnie. Plantatorzy chodzą i te kupy zbierają, suszą je, myją i wyciagają nadtrawione ziarna kawy. Ziarenka mają kolor szarawy i przypominaja orzeszki ziemne. Następnie ludzie ściągają łupinki i tak jak przy wzykłej kawie prażą i mielą. Ziarna kopi luwaka są bardziej aromatyczne i mocniejsze w smaku niż zwykła kawa. Po prezentacji mogliśmy okazję spróbować różnych kaw - kokosowej, czekoladowej, napić się gorącej czekolady oraz herbat cytrynowej i imbirowej. Za dodatkową opłatą 50.000 IDR (mniej niż 20 zł), mogliśmy skosztować kopi luwak. Nie mogłam odmówić sobie takiej okazji, choć nie jestem kawoszem. Balijczycy kawę przygotowują po turecku, czyli zalewają ok 2 łyżek mielonej kawy wrządkiem. Jak smakuje kopi luwak? Jak dla mnie zupełnie normalnie (ale tak jak mówię, nie jestem koneserem), aczkolwiek faktycznie ma pełniejszy i mocniejszy smak oraz aromat niż każda inna kawa. Oprócz kawy zobaczyliśmy jak rośnie cynamon (to kora drzewa cynamonowego), wanilia (to podłużne zielone owoce, które się suszy), imbir (korzeń), pieprz (zielone ziarenka) oraz balijskie pomidory (zupełnie nie smakują jak pomidory), salak (owoc o wężowej skórze - pomieszanie jabłka z orzechem - podobno naturalne lekarstwo na biegunkę) oraz kakaowce (duże zielone owoce, wielkości bakłażana).
Po degustacji udaliśmy się do sklepiku zakupić kilka specjałów, więc może niektórzy z Was będą mieli okazję się załapać na filiżankę balijskiej kawki.
Poniżej zdjęcia. Aha, luwaki normalnie żyją na wolności, ale dwa były w klatce, żebyśmy mogli je zobaczyć. Są dosyć agresywne i prychają na widok człowieka.
P.S. Znowu zastała mnie pierwsza w nocy, a jutro musimy wstać o 6, bo o 7 rano ruszamy na wyspy Gili koło Lomboka. Nie wiem jak będzie z internetem, ale postaram się nadrobić zaległości. A dziś był kolejny wspaniały dzień z małpkami w roli głównej i nowymi ciekawostkami o Balii. Mam nadzieję tylko, że do jutra wszystkiego nie zapomnę. Tak więc kolejny odcinek wkrótce. Dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz