Czarek się ze mnie śmieje, że się uzależniam od pisania bloga. Być może..ale, coż to chyba jedno z fajniejszych uzależnień.
Tak jak planowaliśmy wyszliśmy na ulicę zrobić zakupy. W Indonezji nawet nie trzeba się za bardzo targować, bo zajmuje to raptem dziesięć sekund. Ludzie nie są tacy jak w Egipcie, że będą przeżywać, że chcemy ich doprowadzić do bankructwa i robią sceny i miny. Tutaj wszystko odbywa się w miłej atmosferze z uśmiechem na twarzy. Jeśli coś nam nie pasuje, to nikt nas nie będzie zachęcał ani zmuszał. Ludzie nieśmiało podają swoją cenę i jeśli nasza, którą zaproponujemy jest znacząco niska od tego jaką moga zaoferować, grzecznie przeproszą, że niestety nie sprzedadzą towaru (tak miałam jak targowałam się o pacynki).
Dziś wydaliśmy na siebie grube setki tysięcy rupii. Kupiliśmy spodnie i koszule, razem wyszło ok. 210.000 IDR, czyli 72 zł za 3 koszule i 3 pary spodni. I wcale specjalnie się nie targowaliśmy, ani nie szukaliśmy okazji. Dla nas 10.000 IDR to ok 3 zł a dla nich to posiłek, więc sobie odpuściliśmy. Poza tym ja, tak już wcześniej wspominałam nie lubię tego całego targowania się.
Ostatni wieczór w Yogyakarcie postanowiliśmy uczcić pyszną kolacją w restauracji z widokiem na Malioboro. Zamówiliśmy indonezyjskie specjały grillowane na cieńkich patyczkach : wołowinę, jagnięcinę, kurczaka, rybę, krewetki. Danie podane było oczywiście z ryżem i sosami: słodko-ostrym i z orzechów ziemnych i mleka kokosowego. Ja zamówiłam sobie też sok z młodego kokosa, bo zawsze mnie ciekawiło jak to smakuje (a smakuje jak woda o aromacie świeżego ogórka). Kelner, źle przyjął zamówienie i dostaliśmy podwójne szaszłyki, co akurat ucieszyło mojego męża, ponieważ ciągle narzekał, że wszędzie dają za małe porcje. Jak widać niewiele mu potrzeba do szczęścia. Po kolacji wolnym krokiem udaliśmy się do hotelu. Zaraz się pakujemy, bo jutro pobudka o 7:15. Czeka nas 10 godzin jazdy pod wulkan, potem pobudka przed świtem, wejście na Bromo i kolejne 10 godzin do stolicy Bali. Potem taksówka do Ubud i słodkie lenistwo. Tak więc, zapowiada się ciekawie. Miłej nocy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz